Ministerstwo Zdrowia opracowało nowy model opieki nad pacjentami z nowotworem jelita grubego. “Najważniejsza zmiana polega na tym, że leczenie pacjenta będzie koordynowane począwszy od diagnostyki, przez leczenie, wsparcie psychologiczne, skończywszy na monitorowaniu jego stanu po przebytej chorobie nowotworowej” - podało w kwietniu 2021 r. MZ.

Rak, alkoholizm, zawał, cukrzyca – wyznania sławnych pacjentów są najlepszym lekarstwem Kiedy publicznie przyznałem się do choroby (przyznałem się – tak jakbym popełnił rzecz wstydliwą), dopiero dowiedziałem się, jak wiele osób w ogóle nie chce się leczyć, bo uważa, że nie ma co się zderzać z wyznaczoną już datą śmierci – mówi Kamil Durczok. Były to tylko cztery zdania wypowiedziane w telewizji w 28 sekund – informacja o własnej walce, no i wyjaśnienie, że wyłysiał od chemioterapii. Następnego dnia dostał list: “Wysłuchałem pana i pomyślałem – OK, dam się pokroić”. Dla setek ludzi, którzy opisywali mu swoje cierpienie, kilka miesięcy później napisał książkę, taki przewodnik po raku stworzony przez pacjenta. Chciał, żeby ludzie nie byli bierni, nie godzili się na grzebanie żywcem, żeby nie oddawali życia walkowerem. – W niezasłużony sposób stałem się symbolem walki z rakiem – mówi Kamil Durczok. Wokół tłum. Trwa promocja jego książki “Wygrać życie”. – Większość tych, którzy tu się stłoczyli, to albo chorzy, albo ci, którzy mają w rodzinie kogoś z problemem nowotworowym – mówi Hanna Tchórzewska, która kieruje rehabilitacją w warszawskim Centrum Onkologii. – Przyszli na spotkanie ze swoją chorobą. Przyszli zobaczyć kogoś, kto sobie poradził. W długiej kolejce po autograf stoi jedna z pacjentek. Peruka i nabrzmiała twarz, zniekształcona chemioterapią, która zabija raka i wycieńcza człowieka. Stoi, bo wreszcie ktoś napisał, jakim koszmarem jest ta metoda leczenia. I że w chorobie tak naprawdę człowiek jest potwornie sam. No i że może wygrać. Przynajmniej na jakiś czas. Miron Makowski z Warszawy (rak, lewe płuco usunięte pięć lat temu) jest pewny, że gdyby był na początku terapii, “onkologiczne” książki znanych ludzi bardzo by mu pomogły. – Pamiętam, jak się wtedy obwiniałem – wspomina. – 25 papierosów dziennie, stres, sam zarabiałem na nowotwór. A przecież takie rozpamiętywanie odbiera tylko siły. Do czytania książki Durczoka namawia Elżbieta Kozik, szefowa warszawskich Amazonek, czyli kobiet po amputacji piersi. Wcześniej namawiała do czytania książki Krystyny Kofty “Lewa, wspomnienie prawej”. Amazonki od lat wspierają pacjentki, które właśnie otrzymały cios zwany diagnozą. I dlatego Elżbieta Kozik wie, jak ważna jest historia konkretnej osoby, która wygrała. – Pacjentki często wolą rozmawiać z nami niż z psychologami – podkreśla. Obowiązkową lekturą na krakowskim oddziale onkologicznym, kierowanym przez prof. Marka Pawlickiego, jest “Mój powrót do życia” i “Liczy się każda sekunda”, opowieści o Lance Armstrongu, wielokrotnym zwycięzcy Tour de France, który największe sukcesy sportowe odniósł, gdy miał za sobą bezcenny, ten życiowy – pokonał raka. Prof. Pawlicki po wyznaniu Durczoka, że zmaga się z chorobą nowotworową, natychmiast udał się do chorych. Polski przykład jest najlepszy dla tych młodych, przerażonych mężczyzn. Teraz mają jeszcze książkę. Rak, czyli coś w pana wlazło i trzeba to pogonić – Jestem typowym hipochondrykiem. Sądziłem, że choroba mnie powali. Tymczasem odkryłem w sobie ducha wojownika – mówi Kamil Durczok. Jako osobie znanej było mu i łatwiej, i trudniej. Spotykał się z wyrazami sympatii, ale jednocześnie wiedział, że każdy jego krok jest obserwowany, “czy ten koleś z telewizji się nie złamie, czy nie będzie się czołgał”. Oto książka Durczoka, przedtem opowieść Krystyny Kofty i Anny Mazurkiewicz “Jak uszczypnie, będzie znak”. Trzy bardzo różne, ale zawsze osobiste wyznania odczarowują chorobę nowotworową. A jest co. Pewna pacjentka doc. Tadeusza Pieńkowskiego (leczącego nowotwory piersi w Centrum Onkologii), gdy po skomplikowanej kuracji dowiedziała się, że może wrócić do normalnego życia, machnęła ręką: – Widać to nie był rak. Bo rak toby mnie musiał zabić – objaśniła szefowi kliniki. – Ciągle pokutuje przekonanie o nieuchronnej śmierci – mówi doc. Pieńkowski. – Wyleczeni często uważają, że widocznie nic im nie dolegało. Inny stereotyp to przekonanie, że rak jest zaraźliwy. Prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny, przytacza opowieść o całkiem wykształconej pani, która szorowała łazienkę po nowotworowym znajomym. Z kolei do doc. Pieńkowskiego kobiety ze wsi przyjeżdżają chyłkiem, bo to ogromny wstyd mieć raka. A jeśli na nieszczęście jest to nowotwór narządów kobiecych, nic tylko kara za złe prowadzenie kobietę spotkała. W tych teoriach nic się nie zmienia od lat. Także w tym, że reakcja na diagnozę nie miewa związku z wykształceniem. Pewna pani profesor po prostu odmówiła leczenia, inna zgodziła się na biopsję, dopiero gdy towarzyszył temu zakład jak z czarnego humoru: – Jeśli wynik będzie zły, to przegrałem i stawiam kawę – musiał przyrzec lekarz. Przekleństwo, stygmat, piętno – tak raka określa prof. Czapiński. – Wyznania uratowanych zdejmują złą pieczęć, a to oznacza, że ludzie przestaną być zahipnotyzowani chorobą, zaczną się leczyć, a co najważniejsze zdrowi pomyślą o profilaktyce – optymistycznie mówi prof. Czapiński i dodaje, że nic tak nie działa jak konkretny przykład wyleczonego. To jest najlepsza psychoterapia. Durczok to ktoś, kto przeszedł gehennę – najpierw diagnoza rzadkiego i wyjątkowo agresywnego raka (“Kojarzyłem prosto – nowotwór to śmierć, a lekarze mówili, że to wróg, którego muszę pogonić”), potem operacja (“Wycięto kawał mięśnia, każdy ruch sprawiał ból”), potem leczenie (“Podczas chemii czujesz, jak słabniesz z godziny na godzinę”) i wyjście ze szpitala (“Wiem, że wygrana jest warunkowa”). Te etapy czekają każdego, kto wejdzie w labirynt onkologii. Doc. Tadeusz Pieńkowski czyta “onkologiczne wyznania”, bo chce poznać drugą stronę medalu, odczucia pacjenta, jego opinie o metodach stosowanych w terapii. Jednak uważa, że lektury, które go poruszyły, ma już za sobą. Jedna z nich to dramat Tamary z “Czasami wołam w niebo”, której ostatnie słowa, testament adresowany do męża, brzmią: “Jeśli czytasz to, Svenek, to znaczy, że nie żyję”. Chwała zwyciężonym. – Opowieści tych, którzy odeszli, uwrażliwiają zdrowych – mówi prof. Janusz Czapiński. – A wszystkim pokazują, że można godnie żyć do końca. Jest jeszcze jeden argument na tak – wyznania uczą, jak dochodzić swoich praw. – Przychodzi pani i mówi: “Chcę być leczona jak Durczok”, choć ja nie znam lepszego i gorszego leczenia – mówi prof. Bogusław Maciejewski z gliwickiego Centrum Onkologii, gdzie dziennikarz wygrywał życie. Jednak publiczne wyznania mają też przeciwników. Niektórzy lekarze obruszają się, że książka raczej nie leczy, inni mówią, że nie wszystko jest na sprzedaż, a takie publikacje to zwykłe nakręcanie swojej sławy i solidny zysk. – Nie interesują mnie motywacje. Zresztą nie posądzam nikogo o niskie pobudki – odpowiada prof. Czapiński. – Dla mnie to naturalna chęć podzielenia się swoją radością: “Wygrałem! I tobie się uda”. – Pisałam swój dziennik w chorobie, bo całe moje życie było notowaniem przeżyć – mówi Krystyna Kofta. – I nawet kiedy zdecydowałam się na publikację, miałam mieszane uczucia, że może przekraczam granice intymności. Dziś dostaję e-maile, listy, pytania. Książka okazała się bardzo potrzebna. – To zrozumiałe – mówi prof. Maciejewski. – Co czwarty Polak zachoruje na nowotwór. Dziś rak to nie piorun z jasnego nieba, ale przewlekła choroba. Coraz bardziej oswojona, bo znani ludzie przełamali wstyd. O swoich zmaganiach mówili Anna Seniuk i Irena Santor, które pokonały raka piersi (“Teraz wszystkim uświadamiamy znaczenie profilaktyki”), Krzysztof Kolberger (rak nerki), Jan Kobuszewski (rak jelita grubego). Lekarz, czyli powiedz, że nie umrę – Mój sposób mówienia o terapii jest dla pacjenta podejrzany. Na pytanie, czy będę zdrowy, odpowiadam, że nie wiem. Jestem ostrożny – mówi prof. Maciejewski. – Konieczne jest też dawkowanie informacji. Nawet jeżeli pacjent zapewnia, że chce znać całą prawdę, jego oczy często temu przeczą. Trzeba być dobrym psychologiem, by zorientować się, jaką wiedzę chory udźwignie. Przeważnie oczekuje on nadziei i dlatego mówi się tyle, ile potrzeba, by proces leczenia przebiegał prawidłowo i spokojnie. Ja sam tworzę krótką perspektywę – od zabiegu do zabiegu. Nie obiecuję cudu. – Między lekarzem a pacjentem jest mur zbudowany z pośpiechu, zmęczenia lekarza i wstydu pacjenta. Wypaleni lekarze często zapominają o sensie zawodu, a do tego prześladują ich notoryczne podejrzenia o korupcję – tak ich sytuację ocenia Barbara Czerska. I dlatego pacjenci rozchwytują “nowotworowe wyznania”. Szukają tam wytłumaczenia tego, co przeżywają. Sam Durczok przyznaje, że w jego cierpieniu pocieszał go nie lekarz, lecz doświadczenia Krystyny Kofty, która napisała, że bolały ją nawet końcówki włosów. Elżbieta Kozik potwierdza: – Kobiety książki traktują jak prawdziwy przewodnik. Cała fizjologia została dokładnie opisana. Choć “Lewa, wspomnienie prawej” ukazała się pod koniec 2003 r., do tej pory ludzie zaczepiają Krystynę Koftę na ulicy. Nie pytają o filozofię życia, ale o drobiazgi, czasem wstydliwe, kobiece sprawy. Pisarka świetnie je rozumie. Jej samej lekarka powiedziała: – Niech pani szuka odpowiedzi w Internecie. Ja mam jeszcze 18 pacjentek. Ale publiczne wyznania mówią też o lekarzach w ciepłym, niespotykanym dziś stylu. – Zaufanie społeczne mają niskie – ocenia etyk Barbara Czerska. – Rzadko zdarzają się takie wypowiedzi jak księdza Tischnera, który już ciężko chory mówił nie inaczej jak “moi piękni lekarze”. Alkoholizm, czyli nie grzech, ale choroba Gorszy od chorego na raka, w świadomości Polaków, może być tylko alkoholik. Ale, jak zauważa psycholog, dr Ewa Woydyłło, alkoholizm wiąże się z opacznie pojętym wstydem. Żony wstydzą się za swoich mężów alkoholików, ludzie niepijący wstydzą się odmówić kieliszka, sami alkoholicy nie przyznają się do problemu. W nich samych jest najsilniejsza blokada. Odczarowanie tej choroby wydaje się szczególnie trudne, bo alkoholicy odbierani są jako winni swojej sytuacji. – Poza tym chory na raka nie popełnia przestępstwa, tymczasem alkoholik bardzo często narusza normy społeczne – mówi dr Woydyłło. Dziś wystarczy kliknąć w Internecie, by znaleźć kilka mityngów AA w swojej dzielnicy. Gdy prof. Wiktor Osiatyński jako pierwszy w Polsce mówił, że alkoholizm to choroba, nie grzech, dla wielu słowa te były przełomem. Wśród takich osób był Krzysztof (dziś w jednej ze stacji radiowych prowadzi audycję dla alkoholików). Uzdrowiła go historia o nodze, którą Wiktor opowiedział na którymś mityngu. Otóż w USA, gdy już trzeźwiał, złapał go okropny skurcz. Udał się do lekarza, który zalecił: – Nie chodź, nie pracuj, połóż termofor. – Ale co się dzieje z moją nogą? – zapytał pacjent. Na to lekarz powtórzył swoją radę. Pacjent zapytał znowu, lekarz odpowiedział to samo. I tak w kółko, aż wreszcie Osiatyński zrezygnowany udał się do domu, zastosował kurację i wyzdrowiał. – To było przesłanie – mówi Krzysztof. – Żeby czerpać od ludzi, którzy już poradzili sobie z problemem. Nie wypytywać, nie analizować tylko zrobić to, co oni. – Wiktor uratował mi życie – mówi Krzysztof. – A przecież byłem strzępem człowieka. Udawałem, że pracuję, udawałem, że żyję. Teraz wiem, że najważniejsze jest odkłamanie choroby. Tak się dzieje na mityngach, gdzie się przedstawiam: Na imię mam Krzysztof. Jestem alkoholikiem. I nie piję. Do dzisiaj prof. Osiatyński spotyka ludzi, którzy dziękują mu za książki, także ostatnią, “Rehab”, opisującą jego drogę ku trzeźwości. Następnym było już łatwiej. O piciu mówiła Stanisława Celińska, która tłumaczyła, że alkohol pomagał jej poradzić sobie z życiem. Choć tylko pozornie, bo była to ucieczka. Od wielu lat aktorka jest trzeźwa, a widzowie piszą do niej, że przywróciła im nadzieję. – Nie piję od sześciu lat – to wyznanie Krzysztofa Jaryczewskiego, dawniej lidera Oddziału Zamkniętego. Może wesprze młodych. Schizofrenia, czyli zwycięża wstyd Z jeszcze kilku chorób udało się zdjąć złe piętno. Parkinsonowcy są niewymownie wdzięczni papieżowi, który nie ukrywa swojego cierpienia, ale daje też sygnał, że można godnie żyć i służyć innym, nawet gdy ciało odmawia posłuszeństwa. Diabetycy zachwycają się Nicole Johnson, która w 1999 r. została Miss Ameryką. Następnie promiennie obwieściła, że jest chora na cukrzycę i teraz będzie jeździć po świecie, by pokazać, że “dzięki samokontroli można utrzymać cukier w normie i żyć aktywnie”. Była też w Polsce. U nas przed kilkoma tygodniami na odwagę zdobyła się Mandaryna, czyli Marta, żona Michała Wiśniewskiego. Internauci śledzili, jak ledwo nie zapadła w śpiączkę, na czym polegała pomoc. Jej przeżycia uświadomiły wielu, że cukrzyca nie jest kalectwem. Ale im bardziej – także dzięki wyznaniom gwiazd – odczarowany zostaje rak, także kolejne choroby, tym większy jest żal lekarzy innych specjalności. Żeby tak ktoś chciał zdjąć piętno z chorób, którymi oni się zajmują! Żeby oni mieli swojego Durczoka! Pewna znana aktorka powiedziała prof. Henrykowi Skarżyńskiemu (dyr. Instytutu Zaburzeń Słuchu i Mowy w Kajetanach), że gdyby przyznała się do problemów ze słuchem, nie dostałaby już żadnej roli. – W Polsce pokutuje pogląd, że głuchy to głupi – mówi prof. Skarżyński – a aparat słuchowy jest czymś wstydliwym. Znany polityk zapewnił mnie, że gdyby wystąpił z takim aparatem, oznaczałoby to kres jego kariery. Nie wstydzimy się okularów. – Kiedy tak samo obojętnie spojrzymy na aparat słuchowy? – zastanawia się profesor. Znowu powraca przykład amerykański, gdzie np. Clinton w ogóle nie widział problemu w tym, że musi leczyć pogarszający się słuch. Tymczasem w Polsce zbitka “głuchy – głupi” powoduje, że dzieci nie chcą nosić aparatów, bo klasa wyśmieje, a dorośli, bo może to zostać wykorzystane np. przez pracodawcę. Pewnym wsparciem jest krążący wśród niedosłyszących wywiad Franciszka Pieczki dla miesięcznika wydawanego dla osób z tymi problemami. Pieczka opowiada tam, jak przez lata udawał, że wszystko jest w porządku (“Ale nie mogłem polegać na suflerze”), jak zdecydował się na aparat (“Zapomniałem, że istnieje taki dźwięk jak szelest kartki papieru”) i jak teraz będzie żył (“Kiedyś podrywałem dziewczyny na gablotę, teraz na aparat”). Z kolei zawałowcy szukają otuchy w książce Jerzego Stuhra “Sercowa choroba”. I choć zawał jest tylko punktem wyjścia do rozważań o życiu, to wskazówką są słowa z wywiadu dla “Playboya”: “Wiem, że przeżyłem śmierć. To jest tak tajemniczy atak, że ciągle się myśli: a dlaczego teraz nie miałby się powtórzyć? Zauważyłem, że wyzwalam się spod presji tylko wtedy, gdy zajmuję się pracą. Trzeba mieć motywację”. Na odczarowanie AIDS (bez większej nadziei) czeka ksiądz Arkadiusz Nowak. Marzy mu się, żeby znana osoba przyznała się, że jest nosicielem wirusa HIV, no i zachęciła do robienia testów i ograniczonego zaufania do nowego partnera, czego wyrazem byłoby użycie prezerwatywy. Na odczarowanie chorób psychicznych liczy doc. Joanna Meder z Instytutu Psychiatrii i Neurologii, choć tak naprawdę obawia się, że choroba psychiczna długo jeszcze będzie oznaczała trwałe kalectwo i wykluczenie. – Opis psychozy czy schizofrenii jest ciekawy tylko w książce – mówi. – Ale trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś z takim problemem wystąpił w telewizji. Choroby psychiczne nie są piękne, zmieniają twarz, budzą lęk. Telewidzowie nie będą się utożsamiać z cierpieniem takiej osoby. W tej sytuacji odczarowanego raka i zaczarowanej schizofrenii lekarze uczą się nowego postępowania. Obraz choroby pokazywany w mediach jest towarem na sprzedaż. Trzeba go tak mądrze namalować, żeby oglądający chciał z niego skorzystać, żeby jak najwięcej zechciał się nauczyć. Samotność, czyli ból duszy Człowiek z nowotworem jest podwójnie chory, gdyż poza ciałem choruje jego dusza. A w przyszłości jego stan psychiczny także będzie narażony na próby. Czekają go regularne kontrole, przynajmniej przez 20 lat. Dzień przed wizytą znienawidzi lekarza, dzień po będzie go kochać, oczywiście jeśli badanie wypadnie pomyślnie. Huśtawka. Prof. Jan Tylka z Instytutu Kardiologii w Aninie już 40 lat temu, gdy budziło to uśmiechy politowania, mówił, jak ważny jest stan psychiczny pacjenta. – Płacz jest potrzebny, lęk towarzyszy nam do śmierci, ale trzeba sobie z nimi radzić – podkreśla. Dziś pacjenci więcej wiedzą o chorobach, ale jednocześnie są bardziej zdani na siebie. Psychoterapia jest po stomatologii i ginekologii najbardziej sprywatyzowaną dziedziną medycyny. Tymczasem ludzi nie stać, żeby płacić 100 zł za rozmowę, której bardzo by potrzebowali, bo izolacja i pustka dręczą większość chorych. – Człowiek z depresją zwiększa czterokrotnie swoje szanse na zawał – mówi prof. Tylka. – W chorobach krążenia wyleczenie kogoś z problemami psychicznymi jest prawie niemożliwe. Potwierdza to zasadę, że łatwiej wyleczyć zawał niż jego skutki psychiczne. I że nie ma już czystych chorób ciała. Każda jest zakotwiczona w duszy. Jedną z takich, która rani duszę najbardziej, jest poza zawałem cukrzyca. – Chorzy boją się nieodwracalnych skutków choroby. Objawy depresji ma 60% diabetyków – podkreśla prof. Bogna Wierusz-Wysocka, wielkopolski konsultant ds. diabetologii. Jednak dla większości jedynym wsparciem będzie Mandaryna lub Miss Ameryka. Lekarze nie mają czasu choćby na rozmowę, za to potrafią zablokować marzenia. – Tak było we Wrocławiu, gdzie niedouczony lekarz nie dał diabetykowi zgody na udział w maratonie – mówi prof. Wierusz-Wysocka. Prof. Tylka ocenia, że na bezpłatną, profesjonalną pomoc psychologiczną może dziś liczyć ok. 20% pacjentów kardiologicznych. Bardzo mało: – Oto przykład, jak ważna jest taka terapia. Miałem pacjenta już wyciągniętego z zawału, pogodnego, niby wszystko w porządku, a wyniki kardiologiczne nadal fatalne. Dopiero w czasie długiej rozmowy z psychologiem, gdy doszli do tematu poczucia winy, mężczyzna rozpłakał się. Okazało się, że przed laty na jego oczach utopił się syn. Nigdy sobie tego nie wybaczył i gdyby nie pomoc terapeuty, jego serce umarłoby pomimo najlepszej pomocy kardiologicznej. Dla pacjenta, który nie miał szczęścia i nie trafił do psychologa, jakimś ratunkiem będzie przewodnik po jego chorobie. Ale wyznania, które leczą, nie docierają na prowincję. Halina Dobudzka z Nidzicy (siedem lat po amputacji piersi) nie kupi żadnej książki, bo jest za droga, a na spotkanie choćby z terapeutą nawet nie ma co liczyć. Na kontrolne badania jeździ do Olsztyna. – Do małych miasteczek docierają tylko migawki telewizyjne – mówi Dorota Kazalska, psycholog kliniczny. – Nikt tam nie kupuje kolorowych magazynów ani tym bardziej książek. Ludzie są najbardziej samotni ze swoimi problemami. Pani Halina próbowała tę ciszę przełamać. Założyła koło Amazonek. Początkowo przychodziło sporo pań. Teraz kobiety po amputacji uznały, że nie warto obnosić się z chorobą. Jeszcze je ktoś wyśmieje. Za terapię musi wystarczyć uśmiech Durczoka w telewizji. Zdrowie, czyli nowe życie Wyznania sławnych przynoszą ulgę – też o siebie nie dbali. Kamil Durczok, choć hipochondryk, chętnie leczył katar, ale w ogóle nie pamiętał, kiedy robił prześwietlenie płuc. – Nie miałem etatu, więc nikt tego ode mnie nie wymagał – wyjaśnił. Krystyna Kofta udowodniła, że najciemniej jest pod latarnią. – Namawiałam kobiety, żeby robiły mammografię, a sama nie byłam na niej nigdy. Głupota – przyznaje. Ale z ich losów wyłania się prosta prawda: – Życie już nigdy nie będzie takie samo. Choroba może wrócić, trzeba będzie się z nią zmierzyć. I potem znowu zaatakuje. Należy nastawić się na taki trudny scenariusz – przestrzega Dorota Kazalska i dodaje, że jest to smuga cienia, w której pacjent będzie już zawsze. – Z drugiej strony, i z wyznań publicznych, i z działań stowarzyszeń chorych wynika, że ci, którzy poradzili sobie na przykład z rakiem, wyszli z choroby wzbogaceni, żyją mądrzej i intensywniej – mówi etyk, Barbara Czerska. Potwierdzają to Amazonki (po amputacji piersi) i Gladiatorzy (rak prostaty), dwa stowarzyszenia, w których misją jest psychiczne wzmacnianie pacjentów rozpoczynających długą drogę ku zdrowiu. Potwierdzają to Anonimowi Alkoholicy. – Nie piję od 15 lat – to słowa Krzysztofa. – Teraz pomagam innym, ale jak ktoś mi mówi, że go uratowałem, odpowiadam: Misiu, sam siebie uratowałeś. Naprawdę ludzie nie doceniają swojej siły. Dziś Krzysztof pracuje od świtu do nocy. Tak, czuje, że życie ma teraz inny smak. I nie jest to smak alkoholu: – Choroba może dać dużo dobrego. I tak znani, swoimi wyznaniami, pomagają wygrać z chorobą. – Jednak ciągle żyjemy na krechę, choć udajemy, że tak nie jest – mówi Dorota Kazalska. – Udajemy, że jesteśmy nieśmiertelni. I chyba żaden, nawet najintymniejszy zapis walki z chorobą tego nie zmieni. * Lekarz mówi, a pacjent nic nie rozumie Jeśli wizyta trwa 20 minut, to tylko jedna minuta jest poświęcona rozmowie o stanie zdrowia chorego – wynika z badań, które w Centrum Onkologii przeprowadziła Dorota Kazalska, psycholog kliniczny. – Pacjenci skarżą się, że nie znają słów używanych przez lekarzy i pielęgniarki. Często w ogóle nie rozumieją, co się do nich mówi, a krępują się poprosić o wyjaśnienie – mówi Dorota Kazalska. Efekt? * Po drugiej wizycie tylko co drugi chory stosuje się do zaleceń lekarza, a po piątej już tylko 30%. * 25% chorych uważa, że nie miało szansy przedstawienia swoich problemów. * 20% – że lekarz nie powiedział im, na co chorują. * 50% nie dowiedziało się niczego o przyczynach choroby. Jak Amerykanie odczarowali raka Pierwsza, w 1974 r., była Betty Ford, żona prezydenta USA. Niedługo później, także o walce z rakiem piersi, mówiła żona wiceprezydenta, Happy Rockefeller. Gdy Nancy Reagan opowiedziała o swoim nowotworze piersi i zaapelowała do kobiet, by o siebie dbały, tłum ruszył na badania mammograficzne. Bo gwiazdy mogą więcej niż najmądrzejsi profesorowie. To dlatego modelka Maruschka zgodziła się na opublikowanie swojego zdjęcia po amputacji piersi. W USA znane osoby, które przeszły chorobę nowotworową, zbierają pieniądze na diagnostykę i organizują spotkania, na których ciepło i jasno zachęcają do walki z rakiem. Prof. Wiktora Osiatyńskiego lekcja o alkoholizmie Wydarzeniem, które pozwoliło alkoholikom wyjść z podziemia, była wypowiedź prof. Wiktora Osiatyńskiego z 1991 r. – A pamiętajmy, że o chorobach w ogóle nie mówiło się wtedy głośno, uważając, że są to brudy, które pierze się we własnym domu – mówi dr Ewa Woydyłło, psycholog. Dużo wcześniej, w 1985 r. w “Polityce”, prof. Osiatyński opublikował tekst pod znamiennym tytułem “Grzech czy choroba”, jednak zgodnie z regułami ruchu Anonimowych Alkoholików podpisał go Wiktor O. W 1991 r., gdy Irena Dziedzic zaprosiła go do rozmowy o konstytucji, odpowiedział, że zgadza się, ale najpierw omówią ustawę zasadniczą, potem omówią jego alkoholizm. I nie będzie już Wiktorem O., ale Wiktorem Osiatyńskim. – Byłem już od ośmiu lat trzeźwy – wspomina prof. Osiatyński. – Mogłem powiedzieć innym, że nie ma ludzi słabych. Każdy może być mocny, ale już całe życie będzie musiał pamiętać, że jest o jeden kieliszek od pijaństwa. Wiktor Osiatyński opowiedział o 12 krokach, metodzie Anonimowych Alkoholików pozwalającej radzić sobie z chorobą. Mówił o pokorze, bo triumf i pewność, że się zwyciężyło, to droga do ponownego “zapicia”. Dr Bohdan Woronowicz, psychiatra, specjalista w dziedzinie uzależnień, pamięta i artykuły Osiatyńskiego, i jego telewizyjne wystąpienie. – To był przełom w naszym Ciemnogrodzie – ocenia. – Szczególnie w atmosferze wstydu i napiętnowania alkoholizmu. Oto nagle przychodzi ktoś znany z dorobkiem i mówi, że to jest choroba. I że można nie pić. I można powiedzieć: “Jestem alkoholikiem”. Ludzie myśleli: “Nie tylko ja, mała mróweczka mam taki problem, ale i ktoś taki znany”. To działało mobilizująco. Kamil Durczok: – Podczas pierwszej chemioterapii wiesz, że to jest wojna, jej pierwszy, decydujący moment: przełamiesz się czy poddasz. Jerzy Stuhr: – Kiedy byłem w stanie krytycznym (to był potworny atak serca), zorientowałem się, że mam dla kogo żyć. Franciszek Pieczka: – Jeśli ktoś gorzej słyszy, traktuje się go tak, jakby ni stąd ni zowąd stał się niespełna rozumu. Mandaryna, Marta Wiśniewska: – Zgłosiłam się do lekarza, bo myślałam, że mam anemię. A on powiedział, że to cukrzyca i że zgłosiłam się w ostatniej chwili. Podobne wpisy

U Pana Janusza Lichtarskiego zdiagnozowano raka jelita grubego, kiedy miał zaledwie 40 lat. Choroba zmieniła jego życie w wielu aspektach. Wywiad został nagr
Przed rozpoczęciem artykułu pierwsze spojrzenie na MSI-H, MSS, MSI-LMSS (stabilność mikrosatelitarna), stabilność mikrosatelity, w porównaniu z MSI, nie ma oczywistego (Mikrosatelitarna niestabilność wysoka, niestabilność mikrosatelitarna wysokiej częstotliwości), to znaczy częstotliwość niestabilności mikrosatelity jest wysoka, na ogół wyższa niż 30%;MSI-L (Mikrosatelitarna niestabilność niska, niestabilność mikrosatelitarna niskiej częstotliwości), to znaczy częstotliwość niestabilności mikrosatelity jest niska, generalnie mniejsza niż 30%.Przyjaciele, którzy są zaniepokojeni najnowszymi postępami w rak wiedzą, że leki przeciwnowotworowe o szerokim spektrum działania, pembrolizumab i niwolumab, zostały zatwierdzone do leczenia wszystkich guz pacjenci z MSI-H (wysoka niestabilność mikrosatelitarna). Wskaźnik wykrywania MSI-H jest stosunkowo wysoki, szczególnie w przypadku pacjentów z jelita grubego, więc niektórzy pacjenci z rakiem odnoszą korzyści z tego rodzaju leczenia w celu przedłużenia NCCN zaawansowane lub przerzutowe raka jelita grubego wytyczne leczenia, pierwsza linia immunoterapia opcje dla pacjentów z MSI-H i dMMR to niwolumab (niwolumab, Opdivo) lub pembrolizumab (pembrolizumab, Keytruda) lub niwolumab i ipilimumab (Iraq Combined therapy with Pitimab, Yervoy).Zalecenia te są zaleceniami kategorii 2B i dotyczą pacjentów, którzy nie kwalifikują się do skojarzenia cytotoksycznego chemoterapia reżim. Te opcje leków immunoterapeutycznych są również wymienione w wytycznych jako zalecenia leczenia drugiej i trzeciej linii dla pacjentów z dMMR / przypadku pacjentów z nieoperacyjnym, miejscowo zaawansowanym lub przerzutowym rakiem jelita grubego, u których rozwinęła się choroba lub którzy są co najmniej oporni na dwa wcześniejsze schematy chemioterapii systemowej, 95% z nich może wykryć MSS zamiast MSI-H. Jak więc wybrać pacjentów z rakiem jelita grubego i odbytnicy MSS?Niedawno opublikowano badanie IMblaze370 jako otwarte badanie III fazy, w którym 363 pacjentów z rakiem jelita grubego z przerzutami, u których wyniki badań genetycznych wskazywały na MSS, zostało losowo przydzielonych do atezolizumabu (atezolizumabu) w skojarzeniu z kobimetynibem (kobitytyb) w proporcji 2: 1: 1. Ni, lek celowany MEK), grupa attuzumabu w monoterapii, grupa regorafenib (regorafenib, wielocelowy inhibitor kinazy). Pacjenci z rakiem jelita grubego MSS w przeszłości nie reagowali na tego badania po raz kolejny potwierdzają: pacjenci z rakiem jelita grubego i odbytnicy z MSS nie reagują dobrze na lek immunoterapeutyczny (PD-L1) atuzumab. Mediana całkowitego przeżycia w grupie atezumabu w skojarzeniu z kobtynibem wyniosła miesiąca, w porównaniu z miesiąca w grupie samego atezumabu i miesiąca w grupie regofenibu, niezależnie od tego, czy immunoterapia sama, czy skojarzona. Nie ma istotnej korzyści w zakresie przypadku mediany czasu przeżycia wolnego od progresji, trzy grupy leczone obejmowały miesiąca, miesiąca i miesiąca, bez różnicy. Odsetek działań niepożądanych 3/4 stopnia wynosił 61% w grupie terapii skojarzonej, 31% w grupie atuzumabu w monoterapii i 58% w grupie regofenibu.„Wyniki te podkreślają silne biologiczne różnice między MSS i MSI-H i podkreślają różne potrzeby terapeutyczne między tymi dwoma typami chorób” - powiedziała dr Cathy Eng, naukowiec z University of Texas Anderson Cancer to, że pacjenci z rakiem jelita grubego, u których MSS wykryto w badaniach genetycznych, nie zalecają wyboru immunoterapii i zamiast tego stosują inne metody. Obecnie cele i leki celowane, które mogą osiągnąć pacjenci z rakiem jelita grubego, to:VEGF: bewacizumab, apsipVEGFR: ramucyrumab, rigofinib, fruquintinibEGFR: cetuksymab, panitumumabPD-1 / PDL-1: pembrolizumab, niwolumabCTLA-4: ipilimumabBRAF: VelofiniNTRK: LarotynibJeśli wykryte zostaną inne odpowiadające mutacje docelowe, można wybrać odpowiednią celowaną terapię chorych na raka jelita grubego można wybrać standardowy zestaw chemioterapii FOLFOXIRI (fluorouracyl + leukoworyna + oksaliplatyna + irynotekan), będący połączeniem grupy cytotoksycznych środków chemioterapeutycznych, odpowiednich dla wszystkich lekooporności wynik testu genetycznego nie wskazuje na MSI-H. Możesz również wybrać wielocelowe inhibitory kinazy regorafenib (regorafenib, Stivarga) i TAS-102 (triflurydyna / tipiracyl; Lonsurf).Cetuksymab jest również lekiem gwiazdowym, często wybieranym przez pacjentów z jelita grubego, który często pojawia się w zindywidualizowanych planach leczenia. Metody oceny obejmują: Czy guz jest po lewej czy po prawej stronie? Czy zawiera mutacje KRAS / NRAS? Przed wyborem cetuksymabu lub panitumumabu należy wziąć pod uwagę mutację genu uzyskać szczegółowe informacje na temat leczenia raka jelita grubego i drugą opinię, zadzwoń do nas pod numer +91 96 1588 1588 lub napisz do rakfax@ WYgralemZrakiem.pl(Wygrałem z rakiem): wygrałem z rakiem, BSM, medycyna naturalna, alternatywna, Tombak, sposoby na raka, rak jelita grubego, stomia, życie z ra
W przypadku nowotworu jelita grubego, który jest jednym z częściej występujących zaraz po raku prostaty u panów i piersi u kobiet, dieta ma wysokie znaczenie nie tylko jako element leczenia, ale również jako część profilaktyki tej choroby. Wiemy, że stałe stosowanie przez wiele lat jadłospisu bogatego w tłuszcze zwierzęce i czerwone mięso stanowi istotny czynnik sprzyjający rozwojowi raka jelita grubego. Tak więc zmian w swojej diecie powinniśmy dokonać zarówno w sytuacji, gdy chcemy zapobiec u siebie rozwojowi tego groźnego schorzenia (np. jeśli znajdujemy się w grupie ryzyka w wyniku rodzinnego występowania nowotworu), jak również wtedy gdy pokonaliśmy chorobę i zależy nam na zapobieganiu jej nawrotom. W naszej codziennej diecie powinny się więc znajdować wysokie ilości flawonoidów, nienasyconych kwasów tłuszczowych oraz witamin antyoksydacyjnych. Dieta a zapobieganie rozwojowi raka jelita grubego Dieta profilaktyczna, której zadaniem ma być ochrona przed rozwojem raka jelita grubego powinna być przede wszystkim zdrowa i odpowiednio zbilansowana. Jeśli zależy nam na przeciwdziałaniu rozwoju nowotworu powinniśmy skrupulatnie stosować się do kilku zasad w naszym żywieniu: Jadłospis powinien być wysoce zróżnicowany – oznacza to brak monotonii i codziennego jedzenia tego samego, powinniśmy dostarczać do organizmu urozmaicone pokarmy bogate w różnorodne składniki odżywcze. Błonnik pokarmowy – to jeden z ważniejszych elementów, które pomagają nam chronić się przed rozwojem raka jelita. Znajdziemy go w produktach pełnoziarnistych – brązowy ryż, kasze, pieczywo graham i żytnie oraz w warzywach – głównie strączkowych i owocach. Jego podstawową funkcją jest regulowanie pracy jelit oraz zapobieganie zaleganiu resztek pokarmowych. Flawonoidy – to związki o działaniu przeciwnowotworowym, ich bogactwo znajdziesz w warzywach oraz owocach, których spożycie powinno być na wysokim poziomie. Zmniejszenie ilości spożywanych tłuszczy – głownie nasyconych, pochodzenia zwierzęcego, znajdują się w produktach mlecznych, mięsie oraz maśle. Zmniejszenie ilości spożywanego cukru oraz produktów, które zawierają duże jego ilości – cukierki, czekolada, lizaki, ciasta czy ciasteczka. Regularne spożywanie ryb morskich – powinny znaleźć się w naszej diecie co najmniej dwa razy w każdym tygodniu. W ich składzie znajdują się nienasycone kwasy tłuszczowe, które pozytywnie oddziałują na układ odpornościowy oraz jod, który poprawia procesy przemiany materii. Mięso – ilość mięsa w ciągu dnia powinna wynosić około 150 gram, jednak należy równocześnie zmniejszyć ilość spożywanego mięsa czerwonego do maksymalnie dwóch dni w tygodniu. Woda – każdego dnia należy pić jej minimum 1,5 litra, najlepiej zdecydować się na wysokomineralizowaną, która zawiera odpowiedni poziom jonów wapnia oraz magnezu. Zielona herbata – każdego dnia powinniśmy wypić jej dwie filiżanki. Stanowi bogate źródło flawonoidów dzięki czemu w skuteczny sposób przeciwdziała rozwojowi komórek nowotworowych. Zrezygnuj z soli – zawarty w niej sód powoduje zatrzymywanie wody w organizmie i podnoszenie poziomu ciśnienia tętniczego krwi. Potrawy doprawiaj ziołami. Ogranicz spożycie alkoholu. Regularnie ćwicz – co najmniej trzy razy w ciągu tygodnia. Ruch powinien pochłaniać minimalnie 30 minut – może to być szybki spacer, jazda na rowerze, czy np. pływanie. Nie dopuszczaj do otyłości lub nadwagi, które mogą sprawić iż ryzyko rozwoju raka jelita będzie nawet 2-3 razy większe. Wygrałem z rakiem jelita – jak jeść, żeby zapobiec nawrotom? W takiej sytuacji ważne są zalecenia profilaktyczne, związane ze zdrową i zbilansowaną dietą podobne do tych, których należy przestrzegać w celu zniwelowania ryzyka zachorowania. Co będzie jednak szczególnie istotne dla osób, które na nowotwór jelita grubego już chorowały? Pij zieloną herbatę oraz białą herbatę regularnie, Swoje posiłki komponuj z produktów możliwie jak najmniej przetworzonych, Unikaj picia kawy, Zrezygnuj ze spożywania alkoholu, Warzywa oraz owoce powinny być spożywane regularnie, jednak warto również dbać o urozmaicenie i dobierać je możliwie jak najbardziej różnorodnie. Wszelkie warzywa w kolorze zielonym, pomarańczowym i czerwonym zawierają w swoim składzie wysokie dawki witamin o charakterze antyoksydacyjnym – A oraz C. Warto również wybierać cebulę, czosnek, winogrona, brokuły czy czarną porzeczkę, które wykazują działanie przeciwnowotworowe i zawierają wiele witamin i składników odżywczych. Jedzenie fasoli oraz soczewicy może w skuteczny sposób zastąpić białko z mięsa w pożywieniu. Również forma obróbki cieplnej naszych dań ma znaczenie – decydujmy się raczej na duszenie, gotowanie lub pieczenie w folii, w daniach smażonych znajdują się substancje kancerogenne czyli takie, które prowokują rozwój komórek nowotworowych, Stałym elementem diety powinny stać się orzechy – laskowe, włoskie, pistacje, migdały. W ich składzie znajduje się bowiem witamina E. Jej główną funkcją jest niszczenie wolnych rodników tlenowych, które mogą doprowadzać do degradacji komórek i rozpoczynania procesu nowotworowego. Wysokie dawki witaminy E znajdują się również w soi oraz kiełkach zbóż.
Rak jelita grubego to choroba, na którą zapada co roku ok. 18 tysięcy Polaków. Chorują głównie osoby po 65. roku życia, przy czym zagrożona rozwojem raka jest co 20. osoba w tej grupie wiekowej, a u co 4. występują polipy jelita grubego, które z biegiem czasu coraz łatwiej ulegają zezłośliwieniu.

Wywiad z prof. Tomaszem Jastrzębskim, specjalistą chirurgii ogólnej i chirurgii onkologicznej, prekursorem metody skojarzonego wysokospecjalistycznego leczenia chirurgicznego i dootrzewnowej chemioterapii perfuzyjnej w Polsce. Obecność przerzutów raka jelita grubego do otrzewnej, czyli błony pokrywającej od wewnątrz jamę brzuszną, jest często traktowana jako sytuacja, gdzie nie można już zastosować skutecznego leczenia. Zazwyczaj sama chemioterapia dożylna nie jest wystarczająca do opanowania tego rodzaju rozprzestrzeniania się nowotworu. O to, jak można to skutecznie leczyć, zapytaliśmy dr hab. med. Tomasza Jastrzębskiego. Czy można skutecznie leczyć przerzuty raka jelita grubego, które są umiejscowione na otrzewnej? Prof. Tomasz Jastrzębski: Przerzuty raka jelita grubego do otrzewnej, czyli rozprzestrzenianie się tego nowotworu przez ciągłość i wszczepy w otrzewnej są bardzo często traktowane jako nieoperacyjne i kwalifikowane jedynie do leczenia objawowego. Jest to postępowanie niesłuszne, gdyż tą postać nowotworu można leczyć skutecznie za pomocą zabiegów cytoredukcyjnych i dootrzewnowej chemioterapii perfuzyjnej w hipertermii. Brzmi to bardzo specjalistycznie, a jak można to zrozumieć bez znajomości terminów specjalistycznych? Prof. Tomasz Jastrzębski: Leczenie przerzutów raka jelita grubego do otrzewnej polega na ich całkowitym wycięciu, bez względu na to, gdzie się znajdują i jakiej są wielkości. Zabiegi mające na celu usunięcie całej tkanki nowotworowej widocznej makroskopowo w jamie brzusznej to właśnie zabiegi cytoredukcyjne. Im rzetelniej i bardziej radykalnie są one wykonane, tym większe prawdopodobieństwo, że możemy wydłużyć życie chorego a nawet go wyleczyć. Do czego służy i jakie ma zadanie dootrzewnowa chemioterapia perfuzyjna w hipertermii? Prof. Tomasz Jastrzębski: Po usunięciu tkanki nowotworowej z jamy brzusznej nie można założyć, że wszystko jest zrobione, gdyż w tym stopniu zaawansowania są obecne komórki nowotworowe, których nie widać gołym okiem. Żeby je zlikwidować, konieczne jest podanie leków przeciwnowotworowych (tzw. cytostatyków) które mają za zadanie je zniszczyć . Dodatkowo podaje się je w ogrzanym do 42 płynie. Taka temperatura, bezpieczna dla zdrowych tkanek, jest zabójcza dla komórek, które się szybko dzielą, a takimi są komórki raka. Mało tego: podwyższona temperatura wzmaga działanie przeciwnowotworowe leków cytostatycznych, które przez to są bardziej skuteczne. Czy te zabiegi są proste do wykonania i gdzie się je wykonuje? Prof. Tomasz Jastrzębski: Zabiegi cytoredukcyjne mają na celu usunięcie wszystkich widocznych w jamie brzusznej przerzutów. Jeśli znajdują się one na otrzewnej pokrywającej od wewnątrz jamę brzuszną, to należy ją wyciąć. Jeśli są nacieki nowotworowe na ścianę pęcherza moczowego, jelito cienkie, jelito grube, u kobiet na jajniki i macicę – to wszystkie te narządy trzeba wyciąć. To samo dotyczy śledziony, ściany żołądka, torebki wątroby i wielu innych struktur anatomicznych. Są to zabiegi bardzo trudne i długo trwające. Doświadczony chirurg wykonuje ten zabieg średnio w czasie 6-8 godzin, a bywa że i 12 godzin to mało. Z tego powodu zabiegi te wykonuje się w wyspecjalizowanych ośrodkach. W Polsce należy do nich Klinika Chirurgii Onkologicznej w Gdańsku, Lublinie, Wrocławiu i Bydgoszczy. Czy taki zakres zabiegów jest bezpieczny dla pacjenta? Prof. Tomasz Jastrzębski: Każdy zabieg operacyjny, czy to wycięcie wyrostka robaczkowego czy pęcherzyka żółciowego aż po zabiegi wycięcia narządów (żołądek, trzustka i inne) jest obarczony możliwością wystąpienia powikłań związanych z wykonaniem zabiegu operacyjnego. Także i zabiegi cytoredukcyjne nie są ich pozbawione. Jednak w doświadczonym, wyspecjalizowanym ośrodku, powikłania te są ograniczone. W naszej Klinice pacjent po takim olbrzymim zabiegu opuszcza szpital w 8-9 dniu po zabiegu. Jest to zasługa doświadczenia i umiejętności zespołu chirurgicznego, anestezjologicznego i pielęgniarskiego na każdym etapie prowadzenia pacjenta, także w okresie przed- i pooperacyjnym. A co z chemioterapią ? Czy i ona jest bezpieczna dla pacjenta? Prof. Tomasz Jastrzębski: W odróżnieniu od chemioterapii podawanej droga dożylną, chemioterapia podawana dootrzewnowo jest o wiele bardziej bezpieczna. Jest to związane z tzw. barierą „otrzewna-krew”. Bariera ta bardzo ogranicza przechodzenie leków przeciwnowotworowych przez otrzewną do krwi, przez co powikłania chemioterapii są zdecydowanie mniejsze. Bariera ta ma jednak także i inną stronę: z jej powodu leki przeciwnowotworowe podawane drogą dożylną bardzo słabo przechodzą do jamy otrzewnej i z tego powodu nie są skuteczne w leczeniu przerzutów raka jelita do otrzewnej. Wspomniał Pan o możliwości leczenia raka jelita grubego z przerzutami do otrzewnej za pomocą zabiegów cytoredukcyjnych i chemioterapii dootrzewnowej w podwyższonej temperaturze (tzw. hipertermia). A czy leczenie to jest skuteczne w innych nowotworach, które mogą dać przerzuty do otrzewnej? Prof. Tomasz Jastrzębski: Faktycznie, wiele nowotworów można leczyć w taki sposób. Klasycznie należą do nich także rzadkie nowotwory otrzewnej, takie jak śluzak rzekomy (pseudomyxoma peritonei) czy międzybłoniak otrzewnej (mesothelioma peritonei), ale metoda ta jest skuteczna także w raku żołądka, aczkolwiek w tym nowotworze zazwyczaj trudno jest uzyskać całkowią cytoredukcji. Stosuje się ją także w raku jajnika. Leczymy pacjentów z przerzutami do otrzewnej wszystkich tych nowotworów. Kto kwalifikuje się do leczenia za pomocą zabiegów cytoredukcyjnych i dootrzewnowej chemioterapii perfuzyjnej w hipertermii? Prof. Tomasz Jastrzębski: Im wcześniej wykryte przerzuty w otrzewnej, tym większe szanse na wyleczenia. Im jest ich mniej i mniejszy zasięg, tym lepsze wyniki leczenia. W najlepszych ośrodkach na świecie, zabiegi te, w połączeniu z późniejszą dożylną chemioterapią systemową, pozwalają na uzyskanie ponad 45% przeżyć 5-letnich, co jest synonimem wyleczenia w onkologii. Im wcześniej pacjent jest przysłany przez onkologa na te zabiegi, tym jego szansa na przeżycie rośnie. Podawanie kolejnych cykli chemioterapii dożylnej przy przerzutach do otrzewnej nie jest skuteczne ze względu na wspomnianą już barierę krew-otrzewna. Jak można skontaktować się z Państwem w przypadku, gdy pacjent ma rozpoznane przerzuty do otrzewnej? Prof. Tomasz Jastrzębski: Bardzo dużo informacji na temat tej metody, wskazań, kwalifikacji do zabiegu i wyników umiejscowiliśmy na stronie Z tej strony dowiedzieć się można o kwalifikacji, samej metodzie oraz wynikach leczenia. Coraz więcej onkologów klinicznych kontaktuje się z nami bezpośrednio w celu ustalenia wspólnego leczenia chorych z przerzutami do otrzewnej. Każda z tych metod ma swoje miejsce i zastosowanie (chirurgia, HIPEC, chemioterapia systemowa) w skojarzonym leczeniu chorych na raka jelita grubego z rozsiewem do otrzewnej. Poza działalnością leczniczą zajmuje się Pan także edukacją onkologiczną i profilaktyką nowotworów. Dlaczego to takie ważne? Prof. Tomasz Jastrzębski: Jak już wspomniałem, im wcześniej wykryty nowotwór, tym lepsze wyniki leczenia. Dbamy o swój dom, samochód, ubezpieczamy je, serwisujemy… A przecież, w odróżnieniu od rzeczy materialnych, zdrowie i życie jest jedno, nie kupimy drugiego. Naturalne jest więc, że powinniśmy o nie dbać. Rolą lekarzy jest przekazywać społeczeństwu wiedzę jak to robić, na co zwrócić uwagę i to, że wcześnie wykryty rak może być skutecznie leczony. A późno wykryty nie. No i oczywiście nie należy zapominać, że lepiej jest zapobiegać niż leczyć, stąd tak ważna jest profilaktyka. dr hab. n. med. Tomasz Jastrzębski, prof. ndzw. GUMed Klinika Chirurgii Onkologicznej Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku » powrót na początek strony

na raka jelita grubego i odbytnicy. W tej skali: 0 – nie wystę-puje żaden z powyższych czynników rokowniczych, 1 – wystę-puje jeden czynnik rokowniczy, 2 – występują oba czynniki ro-kownicze. Ishizuka wykazał wysoką wartość prognostyczną Glasgow Prognostic Scalew ocenie rokowania u pacjentów z rakiem jelita grubego i
Rak okrężnicy jest drugą najczęstszą przyczyną zgonów z powodu raka w Stanach Zjednoczonych. Jednym z najczęstszych sposobów wykrywania raka okrężnicy jest badanie przesiewowe pod kątem krwi utajonej w kale. Ta technika wykrywa ukrytą krew w próbkach kału. Badanie może wykonać lekarz podczas corocznego badania fizykalnego lub osoba dorosła, która zdecyduje się na regularne wykonywanie go podczas zestawu do badań przesiewowych w domu. American Cancer Society zaleca, aby każdy w wieku powyżej 50 lat poddawał się corocznemu badaniu FOBT w celu wykrycia wszelkich polipów przedrakowych – oznak raka okrężnicy – zanim staną się wystarczająco duże, aby rozwinąć się w raka inwazyjnego. Rak jelita grubego – objawy Istnieją trzy typowe objawy raka jelita grubego: – Zmiana nawyków jelitowych (biegunka, zaparcia lub uczucie, że jelito nie jest całkowicie opróżnione) – Niezamierzona utrata wagi – Krwawienie z odbytu (krew w kale, jasnoczerwona krew, czarny stolec) Rak okrężnicy i odbytnicy zwykle rozwija się z czasem. Pierwszy objaw może wcale nie być objawem raka. Może to być wynikiem innego stanu, na który lekarz może przepisać leki. Niektóre osoby z rakiem okrężnicy lub odbytnicy nigdy nie mają żadnych objawów, co utrudnia ich wykrycie. Nowotwory odbytnicy zwykle mają owrzodzenia i krwawienia jako pierwsze objawy. Z drugiej strony raki odbytnicy często nie dają objawów, dopóki nie są w zaawansowanym stadium 2 lub 3, ponieważ odbytnica jest narządem wyjściowym dla stolca i gazów. Rak jelita grubego – jakie badania wykonać? Istnieje wiele różnych testów i procedur, które można wykorzystać do wykrywania i diagnozowania raka jelita grubego. Dobrym sposobem na poznanie wczesnych objawów choroby jest wykonanie testu na raka jelita grubego. Obejmuje to regularne badanie przesiewowe zwane kolonoskopią, które wykonuje się poprzez wprowadzenie długiej, elastycznej rurki z kamerą na jej końcu do odbytnicy i przez okrężnicę w celu usunięcia wszelkich polipów, które mogą być obecne. Rak jelita grubego – jak wygląda leczenie? Rak jelita grubego jest jednym z najczęstszych nowotworów w Stanach Zjednoczonych. Jest to również jeden z najbardziej śmiertelnych nowotworów, z pięcioletnim wskaźnikiem przeżycia wynoszącym zaledwie 63%. Oczekuje się, że do 2030 r. liczba osób, u których diagnozuje się raka jelita grubego rocznie, wzrośnie do 1 miliona. Aby zmniejszyć liczbę zgonów związanych z rakiem jelita grubego, ważne jest, aby wybrać odpowiednią terapię dla pacjentów, u których zdiagnozowano tę chorobę. Przede wszystkim pacjent powinien regularnie przechodzić badania przesiewowe w kierunku raka jelita grubego. Tylko ci, którzy są zagrożeni lub mają objawy, powinni przejść testy. Zazwyczaj przed postawieniem diagnozy potrzebne są liczne badania, ale do celów przesiewowych można użyć tylko jednego niskodawkowego tomografu komputerowego. Leczeniem może być zabieg chirurgiczny lub radioterapia lub połączenie obu, w zależności od ciężkości przypadku i innych czynników.
Wybór chemioterapii dla pacjentów z rakiem jelita grubego. Leki chemioterapeutyczne stosowane obecnie w leczeniu zaawansowanego raka jelita grubego obejmują: fluorouracyl (w tym doustny. Kapecytabina), oksaliplatyna i irynotekan. jeden. Terapia indukcyjna. 1. Plan trzech leków.
Roman Kłosowski, niezapomniany Maliniak z serialu Jerzego Gruzy, od lat cierpi na nieuleczalną chorobę oczu, która prawie całkowicie pozbawiła go wzroku. Na szczęście w zeszłym roku lekarzom z warszawskiej kliniki okulistycznej udało się przeprowadzić zabieg, poprawiający nieco widzenie obwodowe. Jak się okazuje, przez cały ten czas aktor walczył także z inną groźną chorobą, o której nie wspominał raka jelita grubego**_ - wyznaje w Super Expressie. Na szczęście udało mi się pokonać chorobę. Nie mam żadnych nowotwór dwa lata temu zmarła żona Kłosowskiego, niestety nie udało się wygrać z chorobą - mówi alarmował ostatnio, że rodzina, zaniepokojona jego problemami zdrowotnymi, zaproponowała mu przeprowadzkę do Domu Artysty Weterana w Skolimowie. 86-letni aktor zapewnia jednak, że się tam nie wybiera, a kierownictwo placówki potwierdza, że nie przyjmie go wbrew jego jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze jakis dobry news! Zdrowia panie Romanie!Dużo zdrowia Panie RomanieTa choroba jest okropna. Dobrze, ze udało sie Panu to zwalczyć. Zycze dużo zdrowia i I to ejst news!!! A nie newsy o księżach pedofilach na portalu i takie wiadomości to ja lubię czytać!Najnowsze komentarze (68)Wspaniale wygląda jak na ten do naszego prezydenta może rodzinaALE DUDA ALE DUDA ALE DUDAraka sie nigdy nie wyleczy....tylko uspi lub zaleczy......czesto na jakis czas! ja akurat pracuje z takimi ludzmi, wiec chyba duzo wiem..... ale trzeba sie i z tego cieszyc......rak jest jak wulkan kochani!!! jest poprawa-jest radoscbiedny dziadku i tak umrzesz niedługo i to nie ma znaczenia czy na raka czy ze starosci -kazdego to czeka a ciebie to już chyba najbardziej dotyczy bos stary grzybOjciec Maliniaka prezydenta gratuluje panie Romanie i tak trzymać bo bardzo pana lubiePanie Romanie dużo zdrowia życzę, proszę się trzymać dziarsko - pozdrawiam fanka :):):)Pewnie chodził z workiem z gównem. :-)Panie Romanie. Za to wszystko, co zrobił Pan dla polskiego kina... Absolutny szacun...duda do niego podobny z twarzyzdrowka kochanego zycze Panu/swietny byl w roli Maliniaka/
. 356 25 74 181 433 217 81 241

wygrałem z rakiem jelita grubego